na pewno nie z matką.
Po trzecim dzwonku włączyła się automatyczna sekretarka, informując, że numer abonenta został wyłączony. Słuchawka sama wypadła jej z ręki. Julianna jak podcięta osunęła się na kolana. To niemożliwe, pomyślała. Pewnie się pomyliłam przy wybieraniu numeru. Dlatego zaczęła jeszcze raz wciskać guziki, tym razem poświęcając temu zajęciu dużo uwagi. Po chwili usłyszała tę samą wiadomość. Starając się nie wpadać w histerię, Julianna zadzwoniła do informacji i spytała o aktualny numer telefonu Sylwii Starr. Miła telefonistka poinformowała ją, że pani Starr nie jest zarejestrowana na terenie Waszyngtonu. Matka nie ma telefonu. Billy nie żyje. Julianna skuliła się wpół ze słuchawką przy uchu. Co dalej? Musi się upewnić, że jej mamie nic nie grozi. Ż e wszystko jest w porządku! Tak, Clark Russell. Rozmazując łzy na policzkach, jeszcze raz zadzwoniła do informacji, a następnie do biura CIA. – Dzień dobry, tu biuro CIA w Langley w stanie Wirginia. Czym mogę służyć? – Pro... proszę... Chciałabym mówić... – Julianna dławiła się łzami. – Proszę głośniej, nie rozumiem pani. Julianna odchrząknęła. – Chciałabym mówić z Clarkiem Russellem. – Czy mogę mu przekazać, kto dzwoni? – Julianna Starr. Przez chwilę nikt się nie odzywał, a potem usłyszała serię kliknięć, jak przy łączeniu z numerem wewnętrznym. Dopiero potem odezwał się męski głos: 255 – Todd Bishop. Czym mogę służyć? – Chciałam... chciałam rozmawiać z Clarkiem Russellem. Bardzo proszę... – Przykro mi, ale Clark Russell już dla nas nie pracuje. Może mógłbym w czymś pomóc? – Nie pracuje?! – Julianna próbowała złapać oddech. – Co... co się stało? – W styczniu przeszedł na emeryturę. Szczęściarz z niego. Czy mógłbym...? Julianna ciężko odłożyła słuchawkę i jęknęła. Usiadła na podłodze i przyciągnęła kolana do brody. Ukryła w nich twarz i zaczęła się kiwać niczym osierocone dziecko. Starała się jakoś opanować strach. Billy nie żyje. Ktoś zamordował go trzy tygodnie po jej ucieczce. Clark nie pracuje już w CIA. Jej matka gdzieś znikła. John zabrał się za porządki. Chciał się zemścić. Jej matka też nie żyje. Nie! Zakryła uszy dłońmi, jakby mogła zagłuszyć w ten sposób swoje myśli. To nieprawda! Mama na pewno świetnie się miewa. Pewnie zdecydowała się na rejs luksusowym jachtem tego Araba, którego poznała tuż przed wyjazdem córki. To prawda, że za nim nie przepadała, ale był tak bardzo bogaty, że mógł ją do siebie przekonać. Takie historie zdarzały się już wcześniej. Otarła łzy z policzków. Tak, matka na pewno zerwała z Billym i zdecydowała się na arabskiego milionera. Pewnie pływa gdzieś po egzotycznych