myślała Tempera.
Mimo wszystko jest chyba za wielką pesymistką. W końcu jej ojciec, człowiek wyjątkowego umysłu, był ze swą drugą żoną zupełnie szczęśliwy. Traktował ją raczej jak dziecko: na pewno zachwycał się jej urodą, lecz prawdopodobnie podczas gdy oczy jego ją podziwiały, uszy musiały się zamykać, by nie słuchać tego, co mówiła. Była już północ, kiedy dziewczyna odłożyła pędzel i poszła cichym o tej porze korytarzem do sypialni lady Rothley. — Będę na ciebie czekać, belle-mère — zapewniła ją wcześniej. — Żadna pokojówka nie kładzie się przed powrotem swojej pani. Byłyby przerażone, gdyby dowiedziały się, że nie dopełniłam tego obowiązku. — Zamierzałam po powrocie pójść do twojego pokoju i obudzić cię, abyś jak zawsze rozpięła mi suknię — powiedziała lady Rothley. — Lecz w takim razie będzie lepiej, 70 jeśli położysz się na moim łóżku i zdrzemniesz, dopóki nie wrócę. — Gdyby ktoś zobaczył, że dopuszczam się takiej lèsemajesté, dostałby chyba ataku serca! — odparła Tempera. — Zamkniesz drzwi na klucz — nakazała lady Rothley — a ja wracając delikatnie zapukam. Zresztą, jeśli będę głośno rozmawiać na schodach, na pewno sama się obudzisz. Tempera ucałowała macochę z wdzięcznością. — Jesteś taka dobra i troskliwa, belle-mère. — Jakże miałabym nie być? — odrzekła lady Rothley. — Dobrze mi życzysz, Tempero, i wyglądam dziś pięknie. A przecież to dzięki temu, że świetnie mnie uczesałaś. Istotnie, zachwycając się jej urodą, Tempera nie przesadzała. Lady Rothley rzeczywiście wyglądała dziś niewysłowienie pięknie i bardziej niż kiedykolwiek przypominała boginię z dzieł Tycjana. — Baw się dobrze — powiedziała Tempera — lecz skoncentruj się na księciu. — Jeśli będzie tam i hrabia, trudno mi przyjdzie nie słuchać jego komplementów — zażartowała lady Rothley. Lecz widząc wyraz twarzy Tempery, dodała szybko: — Nie martw się, zdaję sobie sprawę, że książę jest rybką, którą chcemy złowić, a ja — przynętą. Nie umknie nam, już ja się o to postaram! Zaśmiała się lekko i zabrawszy atłasową torebkę, do której Tempera zapobiegliwie nie włożyła ani grosika, zeszła na dół. Tempera zaś, niespokojna, a nawet — musiała się do lego przyznać — pełna obaw, położyła się na dużym podwójnym łożu w sypialni lady Rothley. Niestety, sen nie przychodził. Wstała więc, podeszła do okna i rozsunęła atłasowe zasłonki, by popatrzeć w ciemność nocy za oknem. Wysoko po niebie piął się półksiężyc, a w gładkiej toni morza odbijały się gwiazdy. Sceneria była tak piękna, że Tempera zdziwiła się, dlaczego tysiące malarzy nie próbowało jeszcze przenieść jej na płótno. W dole jarzyły