Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/kamery.bieszczady.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra10/ftp/kamery.bieszczady.pl/paka.php on line 5
na nieskazitelną biel.

na nieskazitelną biel.

  • Rut

na nieskazitelną biel.

28 June 2022 by Rut

W samym środku znajdowały się biura agentów specjalnych. Na rzucie kwadratu otaczały je pozostałe pomieszczenia. Plan każdego poziomu przypominał Quincy'emu większość dużych więzień - pośrodku centrala strażników, a wokół cele o zwiększonych parametrach bezpieczeństwa. Może ci, którzy decydowali o planach więzienia, myśleli, że dzięki obecności wśród podopiecznych strażnicy będą w stanie odgadywać ich myśli. Sekcja Badań Behawioralnych szczyciła się jednym pomieszczeniem salą techniczną, która bardzo przypominała studio telewizyjne. Jej wyposa¬ żenie umożliwiało agentom prowadzenie telekonferencji, jak również pre¬ zentacji dzięki supernowoczesnym urządzeniom. Quincy'ego zawsze bawił fakt, że jego własna przestrzeń była pozbawiona charakteru, a miejsce do prowadzenia rozmowy takie proste. Ale cóż, biuro miało swoje priorytety. Quincy nie zawsze pracował w SBB. Był jednym z nielicznych, którzy przed wieloma laty przeszli do wydziału molestowania dzieci wielokrotnych zabójstw dzieci. Był nowy w obu wydziałach. Przeszedł od słynnego wy¬ działu badań psychologicznych do akademickiego świata nauk behawioralnych. W obu wydziałach był przydatny. Żaden nie wiedział, jak go wykorzystać. Jeszcze nikomu o tym nie mówił, nawet Rainie, ale zastanawiał się nad kolejną zmianą. Miesiąc temu ktoś mu to zaproponował. Miałby zacząć pracę w charakterze psychologa w Narodowym Centrum Analizy Brutalnych Przestępstw. W wieku prawie pięćdziesięciu lat miałby wrócić do czynnej pracy i zająć się robotą w terenie. Szczerze mówiąc, brakowało mu tego. Kiedy Quincy zaczął pracować w FBI, mówił sobie, że będzie to robił dla szczytniejszych celów. Dwa lata prowadził prywatną praktykę psycholo¬ giczną, a skoro dochody były niezłe (o co chodziło głównie Bethie) i praca była ciekawa (o co chodziło głównie jemu), czuł jakiś niepokój. Chętnie zrezygnowałby z pracy policyjnej i zajął się pracą naukową, ponieważ przede 38 wszystkim interesowała go psychologia. Teraz jednak uświadomił sobie, że brakuje mu pracy detektywa. Dreszcz pościgu, zżycie z innymi agentami, uspokajający ciężar noszonej w kaburze broni. Kiedy później tego roku ktoś złożył mu propozycję, sprawa wydała się prosta. Wkrótce Quincy pracował nad stu dwudziestoma sprawami rocznie. Rutynowo odwiedzał cztery miasta w ciągu pięciu dni. Miał przy sobie neseser pełen zdjęć najniebezpieczniejszych przestępców. Dawał rady, dzięki którym ratowano komuś życie, ale czasami nie zauważał czegoś i wtedy ludzie ginęli. Jego córki rosły, małżeństwo się rozpadało. Był tak pochłonięty wykonywaniem swojego zawodu, że nie zauważył nadciągających czarnych chmur. Zanim Jim Beckett uciekł z więzienia w Massachusetts, zabijając dwóch strażników, Quincy był żywą reklamą człowieka wypalonego. Zanim zakończono sprawę śmierci kilku jego kolegów, których szanował i poważał, wiedział już, że musi zmienić swoje życie. Przeniósł się do SBB, gdzie mógł planować swoje podróże i dzięki temu więcej czasu poświęcać córkom. Ich dzieciństwo jakoś przeleciało mu między palcami. Teraz, kiedy już chodziły do liceum, starał się wszystko nadrobić. Trochę za późno... W Quantico opracowywał i prowadził zajęcia, jednocześnie obserwując szkolne mecze piłki nożnej. Zaczął badać minione przypadki, w tej liczbie sprawę notorycznego zabójcy dzieci - Russella Lee Holmesa. Był na szkolnej uroczystości, kiedy Mandy ukończyła liceum. Przeglądał akta spraw, przyglądając się wielokrotnym zabójcom, których nigdy nie złapano. Pomógł

Posted in: Bez kategorii Tagged: koreczki wegetariańskie, jak wyregulować sobie brwi, krok po kroku makijaż,

Najczęściej czytane:

n próg — jego uśmiech stwardniał raptownie i zamienił się w grymas wściekłości. Wlepił we mnie ostry wzrok, a jego twarz przybrała szatański wyraz — rzucę panią na pożarcie brytanowi! ...

Byłam tak przerażona, że nie wiedziałam sama, co robię. Prawdopodobnie wyminęłam go i wbiegłam do swego pokoju. Nic więcej nie pamiętam. Oprzytomniałam, leżąc cała drżąca na łóżku. Wówczas pomyślałam o panu, panie Holmes. Nie mogłam tam dłużej mieszkać, nie zasięgnąwszy przedtem czyjejś rady. Bałam się tego domu, tego człowieka, jego żony, służby, nawet dziecka. Wszyscy mi się wydawali przerażający. Gdyby mi się udało pana tu sprowadzić, wszystko byłoby dobrze. Mogłam, rzec jasna, uciec z tego domu, ale ciekawość moja była nieomal równie silna co przerażenie. Wkrótce powzięłam decyzję. Wyślę telegram do pana. Włożyłam płaszcz i kapelusz i poszłam do urzędu pocztowego, oddalonego o pół mili od dworu, a gdy wracałam, byłam już znacznie spokojniejsza. Gdy zbliżałam się do bramy, ogarnął mnie lęk i niepewność, czy pies nie został spuszczony, ale przypomniałam sobie, że Toller tego wieczoru był pijany do nieprzytomności, a wiedziałam przecież, że tylko on jeden z całego domu umiał sobie poradzić z tą dziką bestią, poza nim zaś nikt inny nie mógł go wypuścić. Dostałam się bezpiecznie do domu i pół nocy nie spałam, ciesząc się na myśl, że pana zobaczę. Bez trudu uzyskałam dziś rano zezwolenie na wyjście do Winchester, ale muszę wrócić przed trzecią, ponieważ państwo Rucastle wyjeżdżają z wizytą i będą nieobecni przez cały wieczór, wobec czego powinnam zająć się dzieckiem. Opowiedziałam panu wszystkie moje przygody, panie Holmes, i bardzo się będę cieszyła, jeżeli pan mi powie, co to wszystko znaczy, a przede wszystkim, co mam teraz począć. Holmes i ja słuchaliśmy jak zaczarowani tej niezwykłej historii. Mój przyjaciel wstał i zaczął chodzić tam i z powrotem po pokoju, z rękoma w kieszeniach i wyrazem głębokiej powagi na twarzy. — Czy Toller jest wciąż jeszcze pijany? — zapytał. ... [Read more...]

korytarz oblany blaskiem księżyca.

- Cii - upomniała psa szeptem. Gdy zeszła do holu, stary zegar wybił kwadrans. Za piętnaście trzecia. Frontowe drzwi otworzyły się bezszelestnie. Alexandra zadrżała, kiedy chłodne nocne powietrze owiało jej ... [Read more...]

- Pora iść.

- Tak, mamo. - Hope wzięła walizkę i ruszyła w stronę schodów, Lily za nią. W holu zebrały się dziewczęta. Każda chciała uściskać i ucałować Hope. Jedna przez drugą życzyły jej szczęścia, przypominały, żeby pisała. Najmłodsza - niewiele starsza od Hope - podała jej jabłko: błyszczące, czerwone, dojrzałe. - Na wypadek gdybyś zgłodniała - powiedziała cicho, ze łzami w oczach. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kamery.bieszczady.pl

WordPress Theme by ThemeTaste