— Owszem, wiem — przyznała lady Rothley. — Ale... nie
mamy już nic do sprzedania? 8 — Jest jeszcze tylko jeden rysunek, który trzymałyśmy na czarną godzinę. — A więc sprzedaj go! Sprzedaj! — zawołała lady Rothley. — Czarna godzina właśnie nadeszła, a ja jestem pewna, tak, absolutnie pewna, że książę coś do mnie czuje. Przerwała na chwilę i dodała: — Powiedział dzisiaj, że jestem jak z obrazu Tycjana. Kto to był Tycjan? Tempera roześmiała się i spojrzała na lady Rothley. — Belle-mère, powinnaś wiedzieć, kim był Tycjan. Książę ma rację. Wyglądasz zupełnie jak Wenus z lutnistą albo Wenus ze zwierciadłem. — Czy to komplement? — spytała lady Rothley niepewnie. — I to jaki! — Tempera bardzo lubiła ten szczególny uśmiech, który właśnie rozjaśnił twarz lady Rothley. To prawda, pomyślała, książę miał rację. Lady Rothley do złudzenia przypominała postaci Tycjana z tych obrazów. Miała takie same złotorude włosy, zaokrągloną, ciepłą twarz, jej oczy były tak samo duże i zawsze zaciekawione, a kształty tak samo zmysłowe. Różniła się od modelek Tycjana jedynie tym, że zawsze była ściśnięta w talii tak mocno, iż jej wąska kibić znakomicie uwypuklała krągłość pełnych piersi i bioder. Spopularyzowany przez Amerykanina Charlesa Dany Gibsona nowy model gorsetu na fiszbinach sprawiał, że tors kobiety bardzo odcinał się od dolnych partii jej ciała i wyglądał, jakby właściwie do niej nie należał. Lady Rothley doskonale opanowała sztukę osiągania takiego wyglądu. A ponieważ była bardzo piękna, Tempery zupełnie nie dziwiło, że wydała się księciu Chevingham niezwykle atrakcyjna. Kiedy książę pierwszy raz zaprosił lady Rothley na jedno 9 ze swych przyjęć, ani ona, ani Tempera nie przywiązywały do tego szczególnej wagi. Wszystkie przyjęcia w rezydencji Chevingham słynęły z tego, że bywały tam piękne kobiety. Jednak już po jednym czy dwóch balach lady Rothley zaczęła otrzymywać zaproszenia na kolacje w małym gronie, czego elegancki świat zawsze wybrańcom zazdrościł. To właśnie tam, myślały obie z zadowoleniem, lady Rothley najpewniej spotka odpowiedniego kandydata na drugiego męża. Żadna z nich nigdy nawet nie pomyślała o księciu. Jednak teraz książę zaprosił lady Rothley na południe Francji i wydało się całkiem prawdopodobne, że jest nią zainteresowany. — Muszę mieć nowe stroje, piękne stroje! — rzekła lady Rothley stanowczo. Tempera odparła bez wahania: — Oczywiście, belle-mère, zaraz zaniosę rysunek Dürera do przyjaciela ojca, który pracuje w Galerii Narodowej.