- Kiedy... wczoraj mnie odtrąciłaś...
- Nie chcę o tym rozmawiać - przerwała mu ostrzej, niż zamierzała. Bała się, że zacznie płakać. - Możesz być w ciąży, Alexandro. Krew odpłynęła jej z twarzy. - Nie jestem! - Cii. Nie wiesz tego z całą pewnością. Chciałem cię uspokoić, że nie musisz się martwić. W razie potrzeby zadbam o ciebie i dziecko. - Zwyczajem Balfourów ukryje mnie pan w którejś z wiejskich posiadłości? - wybuchnęła. Łzy napłynęły jej do oczu. Zerwał się na równe nogi. - A co byś wolała? Żebym odwrócił się plecami i zostawił cię własnemu losowi? Prosiłem, żebyś za mnie wyszła, a ty odmówiłaś. Powiedz mi więc, Alexandro, czego chcesz? Z trudem zwalczyła panikę i gniew. - Nie jestem w ciąży - oświadczyła, siląc się na spokój. - I wyjeżdżam za tydzień. Nie musi pan się o mnie troszczyć. Zgasił cygaro o ławkę. - Trochę na to za późno. Udała, że nie słyszy, i ruszyła z Szekspirem do domu. Zachował się szlachetnie i powiedział dokładnie to, czego oczekiwała. Właściwie chciałaby nosić jego dziecko, bo wtedy zadecydowałby za nią los i nie musiałaby przyznać się nawet przed samą sobą, że uległa. Westchnęła. Niestety życie nie jest takie proste. Fiona Delacroix odsunęła się od okna. W ręce ściskała książkę z modą francuską, którą zamierzała zabrać do sypialni. Stojąc cicho w ciemnej bibliotece, nasłuchiwała, aż na górze umilkną kroki. Więc to tak. Czuła, że coś się dzieje. Alexandra Gallant śmiało sobie poczynała, praktycznie pod jej nosem. Była o krok od zdobycia najbogatszego mężczyzny w Anglii. Już wcześniej próbowała zrobić podobną rzecz, ladacznica. Uwiodła lorda Welkinsa i zabiła go, kiedy się nią znudził. Miał żonę, więc zależało jej tylko na jego pieniądzach. Od lorda Kilcairna natomiast chciała wszystkiego: majątku, ziemi, tytułu. Nic z tego. Lucien Balfour ożeni się z Rose i koniec. Już ona nie pozwoli, żeby obmyślony przez nią przed laty plan legł w gruzach, bo siostrzeniec zadurzył się w zwykłej guwernantce. Pokaże pannie Gallant, gdzie jej miejsce. Usiadła przy biurku, zapaliła świecę i napisała list. Następnie położyła go na stoliku w holu, pod stosem korespondencji gotowej do wysłania. Lady Welkins z pewnością czuła się samotna. Lady Halverston wspomniała kiedyś, że zna biedaczkę. Ona też chętnie zawrze z nią znajomość i pocieszy jak wdowa wdowę. 15 - Nonsens. - Alexandra przepuściła Rose w drzwiach sklepu modniarskiego. - Na pewno nie usycha z tęsknoty do ciebie. - Ale to prawda! - upierała się dziewczyna. - Przez cały zeszły tydzień codziennie przysyłał mi list. Wiem, że co najmniej dwa razy odwiedził Luciena. - Są przyjaciółmi. - Lex, po prostu nie jesteś romantyczna. Guwernantka się roześmiała. Może Rose trafiła w sedno. Gdyby była romantyczna, już dawno utopiłaby się w najbliższym stawie. - No, dobrze, niewykluczone, że masz rację, lecz nie chcę, żebyś się rozczarowała. Panna Delacroix zdjęła z półki niebieski kapelusz. - Rozumiem. Freddie Danvers wciąż powtarzał, że się ze mną ożeni, ale nigdy mu nie wierzyłam. W dodatku mama twierdziła, że trzeba by posagu większego niż całe Dorsetshire, żeby spłacić jako długi karciane. Zresztą u nas by nie znalazł pieniędzy. Alexandra zainteresowała się praktycznym brązowym kapeluszem, odpowiednim dla nauczycielki. Sądziła, że panie Delacroix są bogate. Sprawiały wrażenie, że bardziej im zależy na tytule niż majątku.