zrozumiałaś powód moich przeprosin.
Spojrzała nań, unosząc brwi ze zdziwieniem. - CzyŜby? Uśmiechnął się. - Tak, o to mi chodzi. Zaczerpnęła powietrza, myśląc, Ŝe ostatnio ona i Mark nadają na tych samych falach. - Nie rozumiem, Mark, co masz na myśli. On tymczasem zjechał na pobocze, wyłączył silnik. Obrócił się ku niej, odsuwając kapelusz z czoła. Po co to zrobił? - pomyślała. Teraz widzi jego oczy, a ich blask zapiera jej dech w piersi. - Powód moich przeprosin jest mianowicie taki: to ja zacząłem cię całować, a nie powinienem był. Kiedy po wiedziałem, Ŝe popełniliśmy błąd, to miałem na myśli ów pocałunek. Powiedziałem ci, Ŝe nie chcę się z nikim wiązać. Tej nocy uległem słabości, którą od dwóch lat zwalczałem w sobie. Alli wytrzeszczyła na niego oczy. - Od dwóch lat? - Tak, od dwóch lat - rzekł z uśmiechem. - Od dłuŜszego czasu chciałem cię pocałować, a moje przeprosiny nie mają Ŝadnego związku z tym twoim brakiem doświadczenia. Alli chciałaby mu uwierzyć. - Wiesz, ja rzadko chodziłam na randki. Na studiach opieka nad Karą zajmowała mi tyle czasu, Ŝe z nikim się nie umawiałam. Chyba mu nie powie, myślała, Ŝe kiedy Kara skończyła szkołę, ona mogłaby juŜ z kimś się spotykać, tylko Ŝe wtedy zakochała się w nim i Ŝaden inny męŜczyzna nie wchodził w rachubę. - Nie chcę się z tobą wiązać, Alli. Uniosła głowę. - Ani ja z tobą - rzekła. - Świetnie. Cieszę się, Ŝe jesteśmy zgodni w tej kwestii. - Teraz kaŜdy pocałunek moŜe być groźny - oznajmiła. - Absolutnie się z tobą zgadzam. Oparł się wygodnie. - Gdybyśmy się teraz pocałowali, trudno by nam juŜ było nawiązać koleŜeński kontakt. - Podzielam twoje stanowisko - powiedziała. - I mogę odejść dziś, jeśli chcesz, mogę rzucić pracę w studiu. - Nie, ja tego nie chcę, Alli. Przetarł dłonią twarz. Co ona sobie wyobraŜa? - zadał sobie w duchu pytanie. - Potrzebna mi jesteś tutaj, Alli, a kiedy znajdę niańkę, której będę mógł zaufać, wrócisz do studia. Nawet nie myśl, Ŝe przestaniesz u mnie pracować. - Coś podobnego! - wykrzyknęła niemal. I wtedy opadły go wspomnienia o Patrice i dręczące go nieustannie myśli związane z poczuciem winy. Nigdy więcej nie chce przeŜyć takiej tragedii. Im szybciej narzuci sobie pewien dystans wobec Alli tym lepiej będzie dla nich obojga. Spojrzenia ich się spotkały. - Usiłuję stworzyć między nami coś w rodzaju dystansu. Ale nie jest to łatwe. Musisz mi w tym pomóc. Oboje zdajemy sobie sprawę, Ŝe coś nas do siebie ciągnie. Ale to „coś" prowadzi donikąd, bo ja juŜ nigdy nie zwiąŜę się z Ŝadną kobietą. - Wytrzymał jej spojrzenie. - Rozumiesz, co do ciebie mówię, Alli. Skinęła głową, czując ucisk w gardle. Powiedział jej w uprzejmej formie, Ŝe jej nie chce. - Podajesz mi do wiadomości, Ŝe stosunki między nami muszą być jak dotąd, ściśle formalne. Dobrze cię zrozumiałam? Mark skinął głową.