rodziny, zasiadł za biurkiem ojca, co pozostali przyjęli
z ogromną ulgą, szczęśliwi, że nie padło na żadnego z nich. Woodrow, o pięć lat młodszy od Asha, rozsiadł się na skórzanej kanapie naprzeciwko biurka. Rory, najmłodszy, przysiadł obok. Reese, drugi po Ashu, chodził niespokojnie po pokoju. 6 Ash powiódł wzrokiem po twarzach braci. - Nie muszę wam chyba mówić, jaki zamęt nam zostawił - zaczął ponurym głosem. - Nie musisz - prychnął Woodrow. Ash skinął głową. - Staruszek kochał robić wokół siebie zamieszanie. Rory, najbardziej flegmatyczny z całej czwórki, wyciągnął nogi, a dłonie zaplótł na głowie. - Zamieszanie - wycedził. - Powiedz raczej, siał kłopoty. Reese zatrzymał się, spojrzał na brata z naganą. - Pomimo wszystko należy mu się szacunek. To jednak nasz ojciec. - Oraz połowy populacji tego hrabstwa - mruknął Woodrow pod nosem. Woodrow, ma się rozumieć, mocno przesadził, ale bracia przyjęli uwagę w milczeniu. Tatuś miał swoje sekrety, robił, co chciał, mógł z łatwością zaludnić średniej wielkości miasteczko, takie na przykład Tanner's Crossing. - Reese ma rację - podjął, wracając do zasadniczego tematu. - Nie spotkaliśmy się tutaj, żeby osądzać staruszka. Mamy uporządkować bałagan, który nam łaskawie zostawił. Reese zerknął niecierpliwie na zegarek. - Zatem do rzeczy. Muszę wracać do Austin, jutro wcześnie rano mam poważaną operację. - Pospieszmy się, chłopcy - w głosie Woodrowa zabrzmiała kąśliwa nuta - bo naszemu doktorkowi milion albo dwa przejdą koło nosa. 7 - Spokój, głupki. Mamy ważniejsze sprawy. Reese mierzył przez chwilę Woodrowa wściekłym spojrzeniem. Ten naturalnie chciał się poderwać, gotów do bójki, ale powstrzymał się na widok groźnej miny Asha. - Ojciec nie zostawił testamentu - podjął Ash. - Sami musimy wycenić i podzielić spuściznę. Dopóki tego nie zrobimy, musimy wspólnie prowadzić ranczo. Reese poderwał głowę. - Jak to? Nie mogę zajmować się ranczem. Jestem chirurgiem, mam swoją praktykę. - Wszyscy mamy swoje zobowiązania - stwierdził Ash spokojnie. - Nie mamy innego wyjścia. Każdy poświęci tyle czasu, ile będzie mógł. Dopóki nie sprzedamy rancza. Woodrow zerwał się z kanapy.